Zmierzch nihilizmu terapeutycznego oraz renesans ekologizmu czyli systemowej koncepcji świata

 

Julian Aleksandrowicz i Aleksander B. Skotnicki

 

   Na współczesną medycynę jako wiedzę naukową i empiryczną głęboki wpływ wywarła filozofia. Powszechnie wiadomo, że pierwsi lekarze starożytnej Grecji Hipokrates, Demokryt, Arystoteles byli filozofami i jednocześnie lekarzami. Uprawiali filozofię, a ich zawodem wynikającym ze współczucia, było zmniejszenie cierpień i poszukiwanie ich przyczyn.
   Hipokrates w swym słynnym dziele „O powietrzu, wodach i miejscach” domagał się od lekarza by po przybyciu do nowej nieznanej, mu miejscowości poznał jej klimat, glebę, sposób życia jej mieszkańców, albowiem istotę człowieka tworzy otaczająca go przyroda.
   Tak wyrażony determinizm środowiskowy został wyparty w XIX wieku z filozofii i praktyki medycyny przez przedstawicieli sławnej wówczas wiedeńskiej szkoły lekarskiej. Głosili oni, iż „świat składa się z faktów jednostkowych wzajemnie od siebie niezależnych”. W manifeście szkoły wiedeńskiej z 1845 roku czytamy między innymi: „Należy odrzucić wszystkie dotychczasowe środki empiryczne, które nie mają żadnej wartości, lecz tylko obniżają powagę medycyny... W wiedzy, nie w działaniu leży nasza siła... Nie można wymagać od lekarza, by wyleczył chorobę nieuleczalną... wszak wady serca i gruźlicy nikt wyleczyć nie umie...”
   Oprócz pogardy dla empirii, „głoszono skrajny racjonalizm, naukowy radykalizm oraz terapeutyczny sceptycyzm a nawet nihilizm”; ukierunkowywano adeptów medycyny przede wszystkim na uprawianie „nauki dla samej nauki” o człowieku w zdrowiu i chorobie, odsuwając na plan dalszy leczenie chorego i rozwijanie profilaktyki. Uważano, iż „lekarza należy oceniać według jego wiedzy, a nie według skutków jakie osiąga w praktyce”.
   Ten nurt filozofii medycyny, określany jako neopozytywizm, powstał między innymi w oparciu o osiągnięcia ówczesnej anatomii patologicznej, dokonane głównie przez Karola Rokitańskiego i Rudolfa Virchowa. Zmiany anatomopatologiczne zniechęcały ówczesnych lekarzy do wszelkich prób leczenia poza operacyjnym, gdyż były nieuleczalne ówczesną farmakoterapią. Pogardzano więc nauką o lekach jako nie mającą uzasadnienia naukowego i tym samym sensu. Wyrazem tych tendencji była rezygnacja z innowacyjnych poszukiwań sposobów leczenia chorób skracających życie i uważanych a priori za nieuleczalne.
   Jakkolwiek medycyna zawdzięcza wiele Virchowowi, od udoskonalenia metod diagnostycznych do nowego mianownictwa patologicznego, to jednak ten wielki uczony, twórca patologii komórkowej, reprezentował kierunek lokalizacjonistyczny, odrywający ustrój od środowiska. Virchow głosił, że „choroba jest procesem miejscowym, miejscową zmianą komórek organizmu niezależną od innych procesów”, gdyż „poza komórką nie ma życia”. Przekształcając patologię komórkową w mechaniczny dogmat, nie traktował organizmu w jego jednolitości, całości i indywidualności oraz w nierozerwalnej jedności z otaczającym środowiskiem. Kładąc nacisk przede wszystkim na wykrycie umiejscowienia choroby (sedes morborum), jego kliniczny lokalizacjonizm anatomopatologiczny dopuszczał poszukiwania jedynie środków leczniczych działających na chore komórki, a nie na cały organizm.
   W tej samej epoce żył i działał w Częstochowie, w zaborze rosyjskim, filozof-lekarz Władysław Biegański. Jego deontologiczne wytyczne, stanowią antynomię nihilizmu terapeutycznego, panującego wówczas niepodzielnie w Austrii. Idee jego streszczają się w prostych, mądrych słowach: „Człowiek stracić może nawet życie, ale nigdy nadziei na wyzdrowienie” i stanowić winny nadal wytyczne naszego lekarskiego działania.
   Wyłączanie nadziei z arsenału czynników psychoterapeutycznych jest równoznaczne z aprobatą nihilizmu terapeutycznego, który słusznie został potępiony z etycznego i naukowego punktu widzenia.
   Aktualnie w 11 połowie XX wieku, w fazie kryzysu etyczno-ekologicznego odżyła na nowo zapomniana filozofia starożytnych Greków oparta o zasadę jedności wszechrzeczy, która dopiero dziś w oparciu o współczesną technikę obliczeniową może być cennym instrumentem badawczym.
   Ekologizm, który rozwinął jako jeden z pierwszych Ludwig von Bertalanffy, jest w swej istocie tezą o jedności struktury bytu oraz tezą metodologiczną, zakładającą, że „poznanie jakiegoś szczegółu będącego częścią całości, wymaga zstępowania od ogółu do szczegółu”.
   Paradygmat ekologizmu, w przeciwieństwie do mechanizmu, nie przywiązuje wagi wyłącznie do części, z jakich się składa badana całość, lecz przede wszystkim do relacji zachodzących między częściami.
   Jak pisał Saint Exupery „katedra jest czymś więcej niż tylko sumą kamieni, ona nadaje im piękno i sens. Podobnie człowiek jest czymś więcej niż tylko sumą organów”...
   Jedną ze wskazówek systemowego podejścia do spraw zdrowia jest dziś, w okresie eksplozywnego rozwoju nauki i techniki, rozwiązywanie każdego problemu przez różnych specjalistów. Wiedza ich nie tracąc nic na głębi, zyskuje na rozległości. Interdyscyplinarność jest więc metodologią otwierającą nowe perspektywy w medycynie jutra.

 

Człowiek jest tyle wart ile uczyni
dla drugiego

Prof. Julian Aleksandrowicz